poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Grand Tokaj Furmint 2016 (Lidl) czy Kardos Tokaji Furmint 2018 (Biedronka) – kto wygra pojedynek na budżetowe furminty? – część 1

Budżetowy furmint

Pod pojęciem budżetowy furmint rozumiem tanie wino wyprodukowane z gron najpopularniejszego tokajskiego szczepu czyli furmintu, z myślą o szerokiej dyskontowej/marketowej dystrybucji, przeznaczone dla niewymagającego masowego konsumenta, który zwraca uwagę przede wszystkim na niską cenę. Tego rodzaju wina są produkowane zazwyczaj w dużych wolumenach, często z gron skupowanych od winogrodników,  fermentowane w ogromnych stalowych kadziach, dzięki czemu producent i sprzedawca zarobią swoje, a klient ma poczucie niewielkiego uszczerbku w budżecie domowym.  Są to po prostu wina, gdzie przede wszystkim liczy się wydajność i rachunek ekonomiczny, a mniej troska o jakość.

Z moich tokajskich/węgierskich doświadczeń wynika, że granicą oddzielającą wina budżetowe od etykiet nieco lepszej jakości jest 2000 forintów (27 złotych). Natomiast jeśli myślimy o zakupie dobrej jakości marketowego węgrzyna to należy się przygotować na wydatek rzędu 3000-3500 forintów (41-48 złotych) za butelkę.

O ile w węgierskich supermarketach np. Auchan z dużą dozą prawdopodobieństwa jesteśmy w stanie bez problemu kupić dobrego wytrawnego furminta w cenie do 2000 forintów (Royal Tokaji Furmint – 1999 forintów, Patricius Tokaji Furmint – 1899 forintów) to w Polsce sytuacja, w tym przedziale cenowym, wygląda dramatycznie. Obecnie na dyskontowych półkach stoją od kilku tygodni Grand Tokaj Furmint 2016 (Lidl) i Kardos Tokaji Furmint 2018 (Biedronka). Czy warto je nabyć? O tym poniżej.

Grand Tokaj Furmint 2016 – nie taki grand, ale daję radę

Grand Tokaj z siedzibą w miejscowości Tolcsva (dawniej znany pod nazwą Tokaj Kereskedőház), to jedyna państwowa winiarnia na Węgrzech. W dawnych, jedynie słusznych czasach, tokajski monopolista. Producent ogromnych ilości niskiej jakości win eksportowanych głównie do Związku Radzieckiego, ale też do innych demoludów. Obecnie Grand Tokaj nie imponuje wielkością areałów, posiada 70,5 ha winnic (Furmint - 40 ha, Hárslevelű - 21 ha, Sárgamuskotály - 8 ha, Kövérszőlő – 1 ha i Zéta – 0,5 ha), za to jest potentatem pod względem produkcji, która wynosi około 4,5 miliona butelek rocznie. Uzyskanie tak dużego wolumenu nie jest możliwe przy wykorzystaniu gron wyłącznie z własnych winnic, dlatego Grand Tokaj produkuje wina głównie z gron skupowanych od winogrodników.
 

 Grand Tokaj Furmint 2016 (fot. własna)

Przyznam się, iż podczas moich węgierskich podróży szerokim łukiem omijałem wina sygnowane przez tego tokajskiego molocha, niemniej jednak pojawienie się Grand Tokaj Furmint 2016 na lidlowskiej półce wzbudziło moją ciekawość. Cena 19,99 zł nie jest wysoka, na Węgrzech za tę etykietę musielibyśmy zapłacić nieco więcej bo ok. 22 zł (1600 forintów). Wino ma lekką budowę, schłodzone wydaje się być na pograniczu wodnistości. Po ogrzaniu zyskuje w odbiorze, nabiera czystych cytrynowych i kwiatowych aromatów. Główną jego zaletą jest przyjemna mocno zaznaczona kwasowość, odświeżająca mineralność z towarzyszącymi nutami cytrusów i brzoskwiń. Jakkolwiek brakuje mu trochę ciała to jednak jestem pozytywnie zaskoczony. Wino jest czyste, pijalne, zdecydowanie warte swojej ceny i chociaż nie oddaje do końca charakteru furminta, jest dobrym wstępem do tokajskiego świata. 

 
 W towarzystwie Károly’ego Áts’a (fot. własna)


Ten wzrost jakości to bezsprzecznie efekty pracy Károly’ego Áts’a - szeroko znanego w regionie tokajskim winiarza, który nawet w tak dużym i ociężałym przedsiębiorstwie potrafił wprowadzić pozytywne zmiany. Grand Tokaj Furmint 2016 dostaje ode mnie na zachętę przyzwoitą ocenę 3/5. A w kolejnym wpisie dowiecie się co myślę o Kardos Tokaji Furmint 2018 dostępnym w Biedronce.

Moja amatorska skala ocen:
1. Do zlewu.
2. Można wypić, ale po co się męczyć.
3. Dobre, powszednie wino.
4. Bardzo dobre, chętnie wypiję/kupię ponownie.
      5. Świetne, absolutnie rewelacyjne, na wielkie okazje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz