Czy
ktoś słyszał o Abaújszántó?
Znawcy Tokaju oczywiście wiedzą w czym rzecz. Jest to jedna
z 27 miejscowości tokajskiego regionu winiarskiego, który ze względu na walory
przyrodnicze, architektoniczne i kulturalne oraz wielowiekowe tradycje
winiarskie został w 2002 roku umieszczony przez UNESCO na liście światowego
dziedzictwa ludzkości. Jakkolwiek Abaújszántó, nawet wśród miłośników tokajskich
win nie jest miejscem pierwszego wyboru, to warto odnotować, że działa tutaj
dość dobrze znana i lubiana w Polsce (szczególnie w Krakowie) Winiarnia Pendits
prowadzona przez Martę i Stefana Wille-Baumkauffów. Tokaj Kalauz Guide 2019
poza Pendits wymienia jako godne zainteresowania jeszcze Palkó Borok
i Pinceköz Borászat. I właśnie tej ostatniej wymienionej winiarni chciałbym
poświęcić kilka akapitów.
Pinceköz
Borászat
Właścicielem tego niewielkiego
przedsięwzięcia (zaledwie 1 ha upraw winorośli) jest Péter
Pásztor - były bankier, który od 2008 roku wiedzie spokojne życie rolnika
winogrodnika na tokajskiej prowincji. Całość nasadzeń znajduje się w obrębie
parceli Sátorhegy, gdzie uprawiane są klasyczne tokajskie odmiany czyli furmint,
hárslevelű i
sárgamuskotály (żółty
muszkat) oraz stosunkowo nowy szczep kabar (krzyżówka
hárslevelű i bouvier) dopuszczony do uprawy w 2006 roku. Zakres cenowy win oferowanych przez Pinceköz
Borászat jest przyjazny dla kieszeni tokajskiego turysty. Za najtańsze
podstawowe wytrawne wina zapłacimy tutaj 1300 forintów czyli ok. 17,50 złotych,
za najdroższe trunki (Aszú) trzeba wyłożyć 6000 forintów (ok. 81 zł). Roczna
produkcja jest niewielka i sięga ok. 7 500 butelek. Poza winem Péter
Pásztor oferuje także noclegi i wyżywienie.
Jak dotychczas nie miałem wiele okazji do zapoznania się z
winami Pinceköz Borászat. Po części wynika to z faktu, iż mało dogodne
położenie i skromna oferta Abaújszántó nie sprzyja odwiedzinom połączonym z
noclegiem. Z drugiej strony próby nawiązania kontaktu z właścicielem przez
profil na facebook’u czy przez stronę internetową (obecnie nie działa) zakończyły
się całkowitą porażką. Pierwszym winem z Pinceköz Borászat, które
poznałem było Hárslevelű 2013 (warto zapoznać się z recenzją na blogu NieWinne Podróże) zakupione w Tokaju w Winiarni Himesudvar latem 2015
r. Kolejna okazja przydarzyła się dopiero 4 lata później
podczas sierpniowego wyjazdu do Tokaju, kiedy to Pinceköz "Matiné"
Furmint Dry 2015 skusił mnie promocyjną ceną 990 forintów w „Édesség Bolt” - malutkim sklepie z
pamiątkami przy ulicy Rakoczego w Tokaju. Przyznam, że
mam dość mocno ograniczone zaufanie do win oferowanych w tego rodzaju punktach
sprzedaży, ale od czasu do czasu do nich zaglądam w poszukiwaniu znajomej
etykiety w dobrej cenie. Czy było
warto zaryzykować 14 złotych, o tym poniżej.
Pinceköz
"Matiné" Furmint Dry 2015 (fot. własna)
Pinceköz
"Matiné" Furmint Dry 2015
Barwa słomkowa dojrzała, w nosie na pierwszym
planie aromaty beczkowe, następnie akcenty miodowe i ziołowe. Usta czyste,
pikantne, bogate. Wino oparte na silnej, rześkiej kwasowości i słonej
mineralności. Łatwo wyczuwalna beczka nadaje winu solidną strukturę i sporo
ciała. Wraz ze wzrostem temperatury pojawiają się nuty ziół, miodu i cytryny.
Niewielka ilość cukru resztkowego łagodzi kwasowość zapewniając dobry balans.
Alkohol pomimo dużej zawartości (14%) jest dość dobrze zintegrowany. Wino
krągłe, nieco oleiste, o mineralnym charakterze z długim i pikantnym
alkoholowo-beczkowym posmakiem. Beczki jest tu sporo, co staje się nieco
uciążliwe wraz ze wzrostem temperatury, niemniej jednak ogólne wrażenie jest
bardzo przyjemne. Pinceköz "Matiné" Furmint Dry 2015 to dobrze i solidnie zrobione wino godnie reprezentujace
beczkowy styl wytrawnego furminta otrzymuje ode mnie notę 3,5/5. Byłoby 4,0 - ale za nadmiar beczki odejmuję 0,5 pkt.W cenie 990 forintów to świetny zakup.
Moja
amatorska skala ocen:
1. Do zlewu.
2. Można
wypić, ale po co się męczyć.
3. Dobre,
powszednie wino.
4. Bardzo
dobre, chętnie wypiję/kupię ponownie.
5. Świetne, absolutnie
rewelacyjne, na wielkie okazje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz